MŁODZI CZYTAJĄ KAJTOCHOWĄ
(Czytaj i Ty!)

Krzysztof Matuliński

Patrząc na tamten brzeg

Małgorzata Pielok

Człowieczeństwo w poezji Anny Kajtochowej

Kamil Pecela

"Piosenka białej brzozy"

Maturzyści 2008

O wierszach Anny Kajtochowej
[powrót]


Tamen brzeg "Patrząc na tamten brzeg"


Czarno-czerwona okładka przypominająca haft, przedstawiająca dwie kobiety: jedna zgarbiona wiekiem, zmożona chorobą, lecz lekko, nieśmiało uśmiechająca się i patrząca przed siebie. Druga - młoda, nieobciążona jeszcze doświadczeniem wielu lat, nie okazująca jakichkolwiek wyczuwalnych emocji, chłonna wszystkiego, co przyniesie jej świat. Tak, to ta sama osoba, ta sama kobieta - rzecz wydaje się oczywista. A nad obrazkiem tytuł - "Tamten brzeg". Bez głębszych refleksji przechodzę do wnętrza książki, do jej treści. Już po paru stronach wiem, dlaczego okładka wygląda tak, a nie inaczej.
1.
Anna Kajtochowa w swojej drugiej powieści opowiada o trudnych czasach II wojny światowej, widzianych oczami bohaterki, jej imienniczki. Owa Anna to jeszcze dziewczynka, która żyje w malutkiej miejscowości o nazwie Stara Wieś. Chciałoby się dopisać - beztrosko, lecz tak niestety nie jest. Lata jej dorastania, dojrzewania, przemiany w młodą kobietę przypadają na dni wojennej zawieruchy, na niepewny okres niemieckiej okupacji, wreszcie - na czas wyzwolenia ziem polskich przez Armię Czerwoną. Bohaterka pochodzi z biednej rodziny, która z ledwością wiąże koniec z końcem. Czując niezrozumienie otoczenia, nie poddaje się i konsekwentnie robi to, co sobie zamierzyła, starając się liczyć ze zdaniem rodziny.
Powieść zaczyna się jednakże w innym miejscu, jakże odmiennym. Ową dziewczynę poznajemy jako starszą kobietę, leżącą w szpitalnym łóżku, bezradną wobec bezsiły i niemocy swego schorowanego ciała. To właśnie ta Anna, walcząca z ogarniającą ją słabością przypomina sobie dawne lata, lata młodości spędzonej na wsi. Wspomnienia odległych czasów przeplatają się z obrazami szpitalnej, ponurej rzeczywistości, nakreślonej jednak wyjątkowo optymistyczną kreską.
"Tamten brzeg", chociaż porusza tematykę zdecydowanie niewesołą, nie niesie ze sobą jakiegoś eschatologicznego przesłania. Kajtochowa nie próbuje i, jak przychodzi mi zgadywać, nie zamierza przekazywać czytelnikowi treści czy też wniosków o negatywnym wydźwięku. To powieść w gruncie rzeczy optymistyczna, pełna radości życia i pociechy z codziennych, prostych czynności. Pisząc "czynności", mam na myśli zarówno postępy w poruszaniu się sparaliżowanej Anny, otoczonej troskliwą opieką rodziny oraz pielęgniarek, jak i nieco niesfornej Hanki, która ma na głowie wiele gospodarskich i szkolnych obowiązków.
2.
Książka nie jest podzielona na rozdziały. Stanowiące główny wątek wspomnienia bohaterki, płynnie przenikają się z powieściową teraźniejszością. Powieść nie jest na szczęście pisana sposobem tzw. swobodnego strumienia myśli; zarówno kompozycja, jak i język, są, jakby to rzec, klasyczne, co zapisuję zdecydowanie na plus. Nie ma tu zbędnego kombinowania, pustej słownej wirtuozerii, mówiąc krótko i oględnie - przerostu formy nad treścią. Język jest prosty, w pełni zrozumiały i jakże adekwatny do treści. Dzięki nieeksperymentatorskiej formie odbiór całości wydaje się o wiele bardziej bezpośredni i szczery.
To, na co zwróciłem również uwagę podczas lektury, to ciekawie zarysowane tło historyczne i obyczajowe. Niby mimochodem, a jednak dość dokładnie, autorka przekazuje interesujące informacje na temat życia w trudnych czasach wojny z perspektywy mieszkańców wsi. Kajtochowa opisuje, jak skrajnie różne postawy przyjmują ludzie w obliczu wroga. Zarówno uległą (jak na przykład młode kobiety, którym goli się za karę głowę, gdyż były prostytutkami niemieckich żołnierzy), jak i opozycyjną (np. ojciec Hanki - nie stawia czynnego oporu, lecz jest niechętny zarówno okupantowi, jak i Rosjanom).
W powieści widzimy, jakim problemem staje się ciągle przedłużająca się wojna. Biedni ludzie, mieszkańcy wiosek, pomimo bardzo złej sytuacji materialnej muszą oddawać część jedzenia nieprzyjacielskim żołnierzom. Wielu z nich drży także przed nagłymi rewizjami i łapankami - nigdy nie wiadomo, do kogo niespodziewanie mogą przyjść Niemcy i oskarżyć o działania partyzanckie.
Postacią, która z pewnością pozostaje w pamięci po przeczytaniu książki, jest Głowacki. Kolaboruje on z wrogiem, wojna obnaża jego złe i okrutne oblicze. To człowiek nie wahający się pociągnąć za spust, by zabić, i to zupełnie niewinnych ludzi, których jedynym przewinieniem jest pomoc Żydom. Główna bohaterka, podobnie jak większość innych mieszkańców Starej Wsi, boi się go, jednocześnie nie mogąc zrozumieć tak niewytłumaczalnego i bezsensownego okrucieństwa. Wieśniacy starają się mimo to przyzwyczaić do sytuacji i jakoś sobie radzić. Ojciec Anny z braku środków do życia zmuszony jest pędzić bimber i sprzedawać go Niemcom, którzy zaskakująco chętnie handlują z miejscową ludnością.
3.
Z czasem zaczynają dochodzić do wsi wieści o kolejnych przegranych hitlerowców, jednakże mało kto daje wiarę, iż coś się poprawi i niewola się zakończy. Jakaż więc nastaje radość, gdy Rosjanie przychodzą wyzwolić polskie tereny spod niemieckiej okupacji. Po kilkudniowych strzelaninach, kiedy to ludność cywilna chowa się w piwnicach, niepewna, czy aby sołdaci nie zechcą zabijać także ich, następuje czas - pozornej - wolności. Mimo iż Rosjanie wypędzili Niemców, mieszkańcy są wobec nich dość podejrzliwi, pamiętając zarówno radziecką napaść w 1939 r., jak i konflikty na początku lat 20. Nie okazują jednak niechęci, wręcz przeciwnie, żywią żołnierzy (a i ci pomagają im w zamian, częstując zupą), udzielają schronienia.
Anna zdziwiona jest wyglądem bolszewików, z opowieści starszych wywnioskowała bowiem, iż Rosjanie to nacja przerażająca, nieobliczalna i, nie przymierzając, dość barbarzyńska - bała się przez to konfrontacji z jej jak najbardziej autentycznymi przedstawicielami - tymczasem rzeczywistość okazuje się odmienna od wyobrażeń: "To tak wyglądają bolszewicy? Ani noży w zębach, nikogo nie chwytają za gardło, pod czapkami nie ma diabelskich rogów. Wyglądają jak wszyscy. Może bardziej opaleni, bardziej zachrypnięci, widać, że zmęczeni (...)". Co więcej, Anna, ku własnemu zaskoczeniu, zakochuje się w jednym z nich, wiedząc jednak, iż zostawił on gdzieś swoją niby-narzeczoną. Wątek ten nie zostaje zamknięty, Mitia odjeżdża, nakłaniając dziewczynę, by wyruszyła z nim. Pyta także jej rodziców, czy jeśli wróci, oddadzą mu ją za żonę, na co chętnie przystają. Jakie są jego dalsze losy, nie wiadomo.
Kajtochowa przekazuje także informacje, z jaką ochotą Polacy chcą odbudowywać swoje państwo po wojnie - zapisują się do policji czy UB, nie wiedząc jeszcze, jakie oblicze przybierze ich kraj w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat.
4.
"Tamten brzeg" to przede wszystkim powieść skupiająca się na losach głównej bohaterki. To z jej perspektywy przedstawiane są wszelkie wydarzenia, autorka zastosowała narrację pierwszoosobową, by czytelnik lepiej zrozumiał psychikę zarówno młodej wiejskiej dziewczyny, jak i starej schorowanej kobiety. Anna to pokorna względem rodziców dziewczynka, pilnie przykładająca się do nauki i w niej widząca swoją przyszłość, czego nie do końca rozumieją rodzice, bardzo konserwatywni w poglądach i niezwykle wobec niej surowi. Hanka musi sama na siebie zarobić, by móc kontynuować edukację, na dodatek ciągle dojrzewa i zyskuje nowe doświadczenia. Czytelnik jest świadkiem jej pierwszego pocałunku, pierwszego kontaktu z alkoholem (zakończonego awanturą z rodzicami) oraz pierwszej miłości. Ta postać rozwija się z biegiem fabuły, poważnieje, jednakże gdzieś w głębi nadal pozostaje ufną wobec świata, pełną radości z życia dziewczynką. Nawet jako staruszka przykuta do łóżka nie traci nadziei na lepsze jutro, jej dusza dzielnie walczy z bezsilnym ciałem. Nic więc dziwnego, iż książka kończy się w sposób jak najbardziej optymistyczny - nie zdradzę jednak jak.
5.
Na koniec pozostawiłem sobie interpretację tytułu, który, jak się zdaje, można rozumieć na wiele sposobów.
Moim zdaniem "tamtym brzegiem" są wspominane przez bohaterkę lata młodości. Właśnie stamtąd Anna wyruszyła w swoją życiową podróż - chociaż owe czasy wydają się odległe, odcisnęły jednakże na niej trwałe piętno. To brzeg, od którego wszystko się zaczęło, skąd Hanka wypłynęła, by na drugim brzegu być już Anną, spoglądającą nań z poczuciem nostalgii w sercu...
Tak oto docieram do zakończenia tego tekstu, a jak to na ogół bywa z formami pisanymi (choć nie tylko), na ostatek wypada umieścić jakieś podsumowanie. "Tamten brzeg" to kawałek przyzwoitej, nieźle "czytającej się" prozy. Dobrze nakreślone, różnorodne i - co najważniejsze - wiarygodne postacie to jeden z największych plusów powieści. Dużym pozytywem jest także zgrabnie zarysowane tło historyczno-obyczajowe, dające obraz wojny z nieczęsto spotykanej w literaturze perspektywy prostych ludzi, mieszkańców wsi.
Jest to lektura pełna ciepła, książka dla ludzi szukających w codzienności choć małego promyczka optymizmu.

Krzysztof Matuliński
autor jest uczniem oleskiego LO im. Lotników Polski (klasa III A, matura 2008)
*Anna Kajtochowa: Tamten brzeg. Kraków: Oficyna Wydawnicza Krakowskiego Klubu Artystyczno-Literackiego, cop. 1993

drukuj stronę